Rozwijane Menu

29 grudnia 2013

No to w Gorce!

Zacznijmy od początku… Ponieważ pomysł z wyjazdem na cały weekend okazał się być niemożliwy do zrealizowania postanowiłyśmy skorzystać choć z jednego dnia! Niedziela – dzień odpoczynku i…odpoczynku. W tym celu udaliśmy się do schroniska pod Turbaczem!
Miejsce i godzina wyjazdu: sklep TUTTU, godzina 7:15!
Skład: Beata, Hania, Edyta, Irek no i ja… :)
Gdyby nie Hania stojąca w korku (za tramwajami, które można było ominąć) wyjechalibyśmy o czasie (co rzadko nam się zdarza? :D ). Gorce leżące pod samiuśkimi Tatrami przywitały nas piękną pogodą. Na miejscu byliśmy jakoś o 11:00 (po drodze przerwa na kawę i takie tam…).
W górę! Szlak okazał się być całkiem przyjemny. Irek wypruł gdzieś w przód. Ja z Beatą pośrodku starając się utrzymać grupę w „kupie” (jakkolwiek to brzmi), a Hania i Edyta na samym końcu. Ciągle zagadane. Jak nie gadały to sikały lub robiły zdjęcia! Im bliżej schroniska tym więcej ludzi napotykaliśmy, im wyżej tym piękniejsze widoki!

19 listopada 2013

A może Szczyrk nocą?

Wszystko zaczyna się od szalonego pomysłu - tak było i teraz. Przy śniadaniu zaczęłyśmy się zastanawiać nad zrobieniem czegoś szalonego, ale co można zrobić koło godziny 16? Iść na spacer? To dla nas zbyt płytkie :) Pomysł przyszedł do nas znikąd stwierdziłyśmy, że odwiedzimy miejsce, w którym byłyśmy rok temu, czyli Chatę Wuja Toma w Szczyrku. Hania była pierwsza, która powiedziała, że jedzie no, ale brakowało nam jednej osoby. Koło godziny 15 już pomyślałam, że wszystko stracone, a tu ku zdziwieniu Beata stwierdziła, że jedzie. Super to jedziemy!!!
Wyjechałyśmy o 17: 05 w Szczyrku byłyśmy o 18: 30 i od razu obrałyśmy kierunek na Chatę.
W Chacie trochę się zagadałyśmy, a niestety czas pędził nieubłaganie. Wyszłyśmy z niej po godzinie 21 kilka fotek i pędzimy dalej.

11 listopada 2013

Mgliste wspomnienia z Leskowca

Z pogodą może być różnie - odczuliśmy to jadąc do Krzeszowa skąd mieliśmy zacząć naszą wędrówkę. Na całym odcinku trasy dojazdowej padał deszcz lub mżawka, a pogoda miała być przecież taka piękna. Gdy dojechaliśmy do miejsca startu była 10:15 - no nic szybko przebieramy buty i śmigamy, nasz cel na dziś "Leskowiec".
Podążając szlakiem zielonym dziwiliśmy się niestety tak kiepskim oznaczenia, których nie było, a jak były to tylko jeden kolor z dwóch. Niestety przez taką sytuacje straciliśmy dużo czasu na szukanie prawidłowej trasy. Dodatkowym problemem z którym musieliśmy się zmierzyć były podmokłe szlaki (ja mam buty z dość sporymi wywietrznikami) i dwa razy z przeprawą przez rzekę która kiedyś była skromnym strumyczkiem.

03 listopada 2013

Co zabrać na wyjazd 3 dniowy (nocleg w schronisku)? - okres jesienny

Co należy zabrać:
WAŻNE !!!
W górach należy być przygotowanym na szybką zmianę pogody dlatego przyda się coś na deszcz oraz coś na słońce dodatkowo ubranie powinno być wygodne, luźne, nie krępujące ruchów.

  • skarpetki (2-3pary);
  • bielizna (2-3szt).
Coś na deszcz:
  • kurtka/peleryna;
  • pokrowiec na plecak.

28 października 2013

Zmiana Czasu Na Hali Krupowej

Żeby nie było, że tylko tak się włóczymy same (bądź sami – w zależności od uczestników) Beata wpadła na pomysł zorganizowania wyjazdu dla większej ekipy z ramienia naszego kółka wzajemnej górskiej adoracji „NOGA ZA NOGĄ”. Akcję nagłośniono wszem i wobec.  Ku naszemu zaskoczeniu znaleźli się ochotnicy – uściślając – uczestnicZKI w postaci 9 odważnych kobiet (+ ja i Beata). W sumie 11 osób. Wyjazd w piątek po pracy z ulicy będzińskiej czyli z miejsca szumnie nazwanego „miejscem zbiórki”. Dość chaotycznie to wyglądało ponieważ niezbyt dużo czasu nam zostało. Szybkie pakowanie i z hasłem Hani na ustach „to dziewczyny (czyt. ja i Beata) do przodu, a reszta do tyłu (czyt. Hania, Marta i Monika)”. (*na miejscu miały czekać już na nas Beata z Ulą gdyż jako jedne z nielicznych miały wolny piątek i postanowiły pojechać wcześniej.)
Trasa okazała się być dłuższa niż planowałyśmy ponieważ już przed Oświęcimiem okazało, że rozpoczął się remont drogi… Nic fajnego – godzina stania w korku! W miedzy czasie zadzwoniły do nas dziewczyny z drugiego samochodu, że jechały jakąś okrężną drogą i chyba są daleko za nami. Wjechałyśmy zatem na ulubioną stację BP by tam w oczekiwaniu na zabłąkane owieczki rozkoszować się smakiem pysznej kawy. Pozostało tylko wykonanie telefonu i udobruchanie pani w schronisku, że będziemy później niż się zapowiadałyśmy i czy zapytanie czy istnieje jakaś szansa żeby nasza ciepła kolacja zaczekała? :D …całe szczęście była to kobieta o złotym sercu więc nie było problemu. Żeby nie rozpisywać się za bardzo… skrócimy trasę… Jesteśmy na miejscu. Czas otwierać szampana! Czołówki na głowy bo ciemno jak w D****, bagaż na plecy, szampan do ust i w drogę. Jak na październikową noc jest bardzo ciepło. Do tego stopnia, że postanowiłam zrzucić odzienie wierzchnie i pozostać w krótkim rękawie.
Towarzyszki nawet nie marudzą… Po drodze podziwiamy atrakcje. Począwszy od nieba pełnego gwiazd poprzez 3 salamandry (1 para i 1 singiel). Po godzinie trochę zaczęłyśmy się rozciągać więc co jakiś czas była krótka przerwa na pokrzepiające napoje żeby koniec mógł nas dogonić :D
Za ostatnie podejście chciano nas zamordować… Miało być takie łatwe, nie strome i ogólnie przyjemne… Cóż – sama zdziwiłam się, że było dość wymagające :D Już widać maleńki domek ze światełkami, dym uchodzący z komina… toż to tam! Tam czeka kolacja! Tam jest nasz ciepły, pyszny bigos!!!

08 września 2013

Na Błatnią i z powrotem

Jak na Błatnią to tylko sentymentalnym szlakiem harcerskim!
Szlak rozpoczyna się tuż przy bazie harcerskiej w Jaworzu Nałężu. Leszka odstawiłyśmy na „kościelnym” parkingu i ruszyłyśmy przed siebie. Ku naszemu zdziwieniu listopad w górach wyglądał bardziej jak piękna złota jesień niż mroźna zima. Żółto czerwone liście hm… buków? Grabów? Do dziś nie wiem co to za drzewa! W każdym bądź razie były duże i wszystkie takie same. Trasa malownicza, niezbyt wymagająca – jednym słowem super. Dużo czasu na babskie pogaduchy, a i czas szybciej leci jak się tak gada i gada :).
Jakoś po 1,5h byłyśmy już na górze. Zasiadłyśmy w schronisku, które pękało w szwach od naporu turystów. Zjadłyśmy pokrzepiającą czekoladę, zapiłyśmy ją gorącą herbatą (co poniektórzy grzanym piwem) i właściwie to można już było wracać do samochodu… Ale nie my. Tak wejść i od razu zejść? Nieeee… Jako że ze schroniska na Błatniej jest całkiem blisko na Klimczok to ruszyłyśmy dalej. Pogoda próbowała nad odstraszyć. Niebo wyglądało jakby miało „chlupnąć”… My się deszczu nie boimy. W myśl zasady „pogoda jest zawsze, tylko czasem ubranie nieodpowiednie” dzielnie maszerowałyśmy przed siebie.

27 sierpnia 2013

Sucha Beskidzka na rowerze oraz z buta

A było to tak… Ponieważ lato rozpieszczało nas upałami,kilkukrotnie udało nam się pojechać do Suchej Beskidzkiej (kto zna ten wie gdzie). Jak się okazało, spacery po pagórkach okazały się zbyt hm…no właśnie – jakie? Może nie nudne, ale systematyczne, monotonne? Nie to żeby było nam źle. Oczywiście trekking to podstawa, ale ktoś (a dokładnie Beata) wpadł na pomysł
– A MOŻE ROWER??!! Pomyślałam – JASNE! Dlaczego nie? Kilka lat nie jeździłam na rowerze, może być fajnie… Jak pomyślałyśmy – tak zrobiłyśmy. Tydzień później (po tym jak wpadła myśl do głowy) nawiedziłyśmy Pana Tadka silną 3 osobową grupą szturmowo-rowerową. Wieczorem delikatny podkład (%) po to aby rano zwarcie wstać! Piękne słońce na niebie, delikatny chłodek – w
sam raz na większy wysiłek. Krótki sparing – walka o rowery,ale się udało się. Każdy dosiada swego „rumaka” i w drogę.
„Najpierw powoli jak żółw ociężale (…) i biegu przyspiesza,i gna coraz prędzej…” – a to dlatego bo było z górki. Kierunek….hm – przed siebie. Począwszy od omijania wielkich dziur w asfalcie, drogę na której nikt nie przejmował się rowerzystami udało nam się dojechać do jakiejś wiochy. 

16 sierpnia 2013

Śląski Ogród Zoologiczny

Śląski Ogród Zoologiczny około 50 ha jest trzecim co do wielkości powierzchni ogrodem zoologicznym w Polsce. W zoo możemy oglądać 363 gatunków zwierząt co daje nam 2647 osobników. Koszt wejścia w sobotę, niedzielę i święta dla osoby dorosłej to 15 zł.
W tym roku pojawiły się nowe pawilony oraz wybiegi dla zwierząt oczywiście pozyskane ze środków Unijnych.

13 sierpnia 2013

Imprezowy weekend - I have a dream

Czasem wypada taki dzień gdzie trzeba się troszkę ukulturalnić... Za nasz kierunek obrałyśmy Kraków :)
Na pierwsze danie poszła najdroższa w naszym życiu wystawa "The Human Body" (60 zł bliet normalny w sobotę). Wystawa dosyć specyficzna ponieważ oglądałyśmy spreparowane ludzkie ciała, gdzie tożsamość i wiek osób nie są znane. Jedynie co wiemy to, że wszystkie te osoby zmarły śmiercią naturalną. Wystawa jest podzielona na kilka działów tematycznych (układ kostny/mięśniowy, oddechowy, pokarmowy, nerwowy, krążenia, moczowo-płciowy, rozwój płodu, twoja przyszłość). W każdym dziale zobaczymy eksponaty, u których można zobaczyć w zależności od działów mięśnie, ścięgna czy nerwy.
W czasie wystawy nie można było robić zdjęć dlatego odwołuje do strony: Zdjęcia Human Body
Na mnie największe wrażenie zrobił pokazany potworniak - nowotwór który w organizmie ludzkim potrafi stworzyć: "guza" np. z włosami, czy zębami (Potworniak). Wystawę można zwiedzać do 3.11.2013

Na drugie danie miała być podziemna trasa krakowskiego rynku lecz jak się okazało trzeba wcześniej rezerwować bilety (najlepiej przez internet) i już na ten konkretny dzień nie było miejsc (co za lipa...).
W pogoni za miejscem gdzie można było coś zjeść NIESTETY trafiłyśmy do włoskiej knajpki, a której jedzenie nie powalało na podłogę :/ Żeby tego było mało, okazało się, że na małym rynku jest festiwal pierogów :( Straszne!!! Wydać tyle kasy na zdecydowanie kiepskie jedzenie gdy tuż za rogiem czaiły się miliony pierogów...

09 sierpnia 2013

Babia inaczej

Myśląc o Babiej Górze (Diablaku), myśli się o podstawowych trasach wiodących z przełęczy Krowiarki, z Markowych Szczawin czy może z Perci Akademików, no i jeszcze od strony Małej Babiej. Ja sama ileś razy wchodziłam na nią tymi szlakami. Gdy jechałyśmy do Suchej myślałyśmy tylko aby iść na szlak tam gdzie nie będzie ludzi, gdy usłyszałyśmy od p.Tadka (gospodarza z Suchej) że idziemy na Babią to po głowach chodziło nam jedno zdanie: "znowu ta Babia"...
A jednak może tym razem miało być inaczej...?
Wyruszaliśmy o 7:30 - tym razem nie kierowaliśmy się w stronę Zawoi tylko do Orawskiej Polhory położonej na Słowacji. Po niecałej godzinie docieramy do schroniska w Slanej Vodzie skąd wyruszamy na szlak. Trzymamy się żółtego szlaku, który prowadzi bezpośrednio na Babią, czas przejścia to około 3:30h (zobaczymy jak będzie z nami ponieważ tego dnia jest około 30 stopni).
Po przejściu kawałka drogi (polną drogą oraz asfaltem) docieramy do punktu skąd możemy podziwiać wyłaniające się za chmur Tatry. Dalej, chowając się przed prażącym słońcem idziemy lasem gdzie przechodzimy przez malowniczy mostek.

30 lipca 2013

Wędruj szlakami z fajnymi babkami

Wędruj szlakami z fajnymi babkami - to tytuł projektu, którego byłam współautorką (ja znaczy Beata). Odpowiadałam za wyznaczenie tras, które później miałyśmy przejść. Ale o co chodzi... Wraz z grupą kobiet pojechałam w tajemnicze góry świętokrzyskie. Dlaczego tam? - bo są one najstarszym górotworem w Polsce i najmniej znanym. Wyjazd trwał 5 dni.

Środa - dzień dojazdowy, w tym dniu poznawałyśmy się. Integracja pełną gębą! :)
Czwartek
Zaczęłyśmy warsztatami rozwojowymi, które prowadziła niezastąpiona Ada (Ada, której wszystko wypada).
O godzinie 10 wyruszyłyśmy na szlak, który miał nas rozruszać. Trasa wiodła czerwonym szlakiem z Cisowa do Łagowa. Była łatwa z dwoma podejściami i kilkoma punktami widokowymi np. na Górze Zamczysko. Na trasie mieliśmy wiele postojów połączonych z warsztatami rozwojowymi. W tym dniu poznałyśmy uczestniczki w sposób inny niż poznaje się drugą osobę w zwykłym kontakcie, a dokładnie poznałyśmy w jaki sposób chodzą, jakie tempo jest idealne dla nich, ile potrzebują czasu na regeneracje sił czy odpoczynek.

26 czerwca 2013

Błądzenie w Górach Stołowych.

W końcu się udało, pierwsze dni słońca po dłuższych opadach deszczu, a my śmigamy na wakacje! Plan był prosty jedziemy i zwiedzamy ile się da :) Chcemy zajrzeć do każdej mysiej dziury :) Specjalnie wybrałyśmy czas jeszcze w okresie szkolnym, aby nie było tłoku na szlakach i też na "drodze" (chociaż z tym było różnie)

Sobota
Wyjechałyśmy około godziny 8 rano, nasz pierwszy kierunek Ziębice.
Ziębice

12 czerwca 2013

Nocna przygoda w Górach Świętokrzyskich

Nasza przygoda zaczęła się o godzinie 1. w sobotę (jak zajechałyśmy do Łagowa). Rozbiłyśmy się na dziko w pobliżu szlaku tak by nikomu nie przeszkadzać. Pierwszą noc spędziłyśmy bez problemowo. Rano wstałyśmy, przygotowałyśmy śniadanie i wyruszyłyśmy na szlak. Rozdzieliłyśmy się na 2 grupy - ja z Hanią, a Sonia z Beatą.

Pierwsza ekipa miała przejść niebieskim szlakiem, a druga miała przejechać okolicznymi drogami do Widełek. Z Widełek miałyśmy pójść razem do Daleszyc. Oczywiście obydwie ekipy miały po drodze małe przygody.

12 marca 2013

Gruzja na Babiej Górze! Czy to możliwe?

Gruzja na Babiej Górze! Czy to możliwe?
TAK a to za sprawą dwóch naszych gruzińskich koleżanek Maiko oraz Nino :), które wybrały się na wyjazd zorganizowany przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie oddział Sosnowiec. Wyjechaliśmy z Sosnowca kierując się na Zawoje (tam też mieliśmy dłuższy postój przeznaczony na posiłek). Następny przystanek to przełęcz Krowiarki skąd przeszliśmy niebieskim szlakiem do schroniska. Szliśmy prostym szlakiem, gdzie jedynym utrudnieniem był śnieg (co chwila ktoś się zapadał w nim). Wieczór spędziliśmy przy śpiewie i graniu na gitarach. Oczywiście staraliśmy się wcześniej pójść spać by rano wyruszyć na Babią Górę. Rano wyjście ze schroniska zaczęło się przeciągać, gdyż za oknem zamiast pięknej słonecznej pogody mieliśmy deszcz. Na szczęście po jakiejś godzinie pogoda się zmieniła i wyruszyliśmy.
Na przełęczy Brona okazało się że jesteśmy nad chmurami widoki były rewelacyjne, a co jakiś czas z chmur wyłaniało się słońce.

26 lutego 2013

Francuski numerek w Tatrach.

 Jakiś czas temu do naszej koleżanki (francuski) Marie przyjechała siostra. Obiecałyśmy jej że zabierzemy je w Tatry i pokażemy urok naszych pięknych gór. Plan był prosty jedziemy w piątek wieczorem lądujemy na naszej ulubionej kwaterze i w sobotę rano jedziemy do Morskiego Oka.

19 lutego 2013

Muzeum Browaru Żywieckiego

Wracając z Milówki postanowiłyśmy się zatrzymać w Muzeum Browaru Żywieckiego.Słyszałyśmy o nim sporo pozytywnych informacji dlatego chciałyśmy go odwiedzić :) 
Koszt zwiedzania w niedziele wynosi 25 zł wraz z degustacją piwa oraz upominkiem w postaci szklanki.Od wtorku do piątku bilet kosztuje 30 zł gdyż zwiedza się jeszcze produkcję co niestety nam nie było dane :(
Nasze zwiedzanie zaczęłyśmy od Historii Browarnictwa, aby za chwilkę wejść do Wehikułu Czasu i przenieść się w XIX w. Wehikuł bardzo fajny zrobiony, ciekawe efekty - ogólnie polecamy :)
Gdy wyszłyśmy naszym oczom ukazała się dawna uliczka.

18 lutego 2013

W poszukiwaniu śniegu - Hala Boracza

Zima w pełni, a w Katowicach jak śniegu nie było tak nie ma :( Stwierdziłyśmy że nie może tak być i wyruszyłyśmy w poszukiwanie śniegu.
- A gdzie można taki śnieg znaleźć?
- W zamrażarce?
- To w lecie, a teraz w zimie w górach :)
No to wybrałyśmy się w rejony Beskidu Żywieckiego, a dokładnie do Milówki. Jak śpiewali Golec uOrkiestra: „Do Milówki wróć Ni ma piekniejsej krainy Łod Milowieckiej dziedziny Do Milówki do Milówki wróć” Golec uOrkiestra Do Milowki...

Zima w pełni, szlaki powiedzmy przetarte, ale nawet jak by nie było to i tak byśmy dały rade :), a my zielonym szlakiem podążamy w stronę schroniska na Hali Boraczej.

15 stycznia 2013

Chciałabym zobaczyć morze zimą czyli podróż do Gdańska

Nasza podróż zaczęła się od hasła: "Chciałabym zobaczyć morze zimą" no ale gdzie nad to morze? Za cel naszego wyjazdu obrałyśmy Gdańsk - dużo zabytków, kolorowe kamieniczki, muzea.
No ale jak tanio dojechać tam z Katowic? Bilet normalny w jedną stronę pociągiem waha się od 73 zł do 145 zł. Z pomocą przyszła Bonanza cenowa na Poskim Busie gdzie za przejazd w obie strony za jedną osobę zapłaciłyśmy 20 zł. Wybrałyśmy termin na 11-13 stycznia i czekałyśmy z niecierpliwością na ten dzień.
W między czasie załatwiłyśmy nocleg, gdzie najtańszy nocleg w Gdańsku w okolicach centrum przez weekend poza sezonem wynosi 35 zł za noc przeważnie jest to nocleg w hostelach w pokojach 8 osobowych :( No a my chciałyśmy być blisko plaży. Oczywiście wtedy z pomocą przyszedł wujek Google i udało się znalazłam nocleg na Stogach (20 minut od centrum Gdańska) 35 zł za nocleg pokoje 2-3 osobowe, telewizor, wi-fi.