Rozwijane Menu

26 czerwca 2013

Błądzenie w Górach Stołowych.

W końcu się udało, pierwsze dni słońca po dłuższych opadach deszczu, a my śmigamy na wakacje! Plan był prosty jedziemy i zwiedzamy ile się da :) Chcemy zajrzeć do każdej mysiej dziury :) Specjalnie wybrałyśmy czas jeszcze w okresie szkolnym, aby nie było tłoku na szlakach i też na "drodze" (chociaż z tym było różnie)

Sobota
Wyjechałyśmy około godziny 8 rano, nasz pierwszy kierunek Ziębice.
Ziębice
W mieście spędziłyśmy chwilę oglądając Bazylikę Mniejszą, spacerując po rynku i po miejskim parku, gdzie można było się przenieść do czasów dinozaurów. Kolejny przystanek w tym dniu to Ząbkowice Śląskie chyba każdy, kto ogląda TV widział reklamę dolnego śląska to poznaje krzywą wieżę (http://www.youtube.com/watch?v=f1SYaw9KjdE)

Ząbkowice Śląskie

Ostatnim przystankiem na naszej trasie przed zakwaterowaniem było Kłodzko. Tam chciałyśmy zwiedzić podziemne trasy oraz twierdzę. Niestety nie udało nam się zwiedzić podziemnej trasy, bo była w remoncie, ale za to dokładnie zwiedziłyśmy twierdze.

Kłodzko

Najpierw poszłyśmy na trasę labiryntów (po których kiedyś poruszali się minerzy), gdzie błądziliśmy po korytarzach, które w niektórych miejscach miały niecały metr wysokości. Później "przeniosłyśmy" się na resztę by zobaczyć wielkość całej tej twierdzy, która jak się okazało była potężna (www.aeropix.pl/images/Twierdza-klodzko-panorama.jpg). Jej wielkość widziałyśmy wjeżdżając do Kłodzka. 
Wieczorem dojechałyśmy do naszej bazy wypadowej w Radkowie.

Niedziela
W niedziele chcąc uniknąć tłumów wyruszyłyśmy na poszukiwanie skalnych grzybów.

Skalne Grzyby

Pogoda nam dopisywała było ciepło, nawet aż za bardzo... Na szczęście las dał nam schronienie przed gorącym słońcem :) Skalne grzyby było porozrzucane po lesie, po szlaku, każdy inny, na niektórych wyrastały drzewa, a gdzie nie-gdzie pojawiały się grzyby połączone z drzewami w jedność. Bajka :) W tym dniu nasza trasa miała być krótka na góra 3 godziny, ale nam się tak spodobała wędrówka skalnymi grzybami, że ja cały czas powiększałyśmy, gdzie z 3 godzin zrobiło się ok 7.

Poniedziałek - Dzień bez samochodu :)
Poszłyśmy żółtym szlakiem kierując się na najwyższy szczyt Gór Stołowych, czyli na Szczeliniec Wielki (919m n.p.m.). Szlak żółty prowadził z Radkowa pod Szczeliniec, my go sobie troszkę zmodyfikowałyśmy, ale o tym później.

Szlakiem żółtym szłyśmy wzdłuż rzeczki płynącej w lesie dużym plusem była ochrona przed słońcem, przyjemny chłód ciągnący od rzeczki, a minusem ilość komarów, (ale dobry repelent pomógł nam wygrać starcie z nimi). Po około godzinie doszłyśmy do rozwidlenia szlaków żółtego oraz niebieskiego, dalej poszłyśmy szlakiem niebieskim, z którego widać już było schronisko na Szczelincu. Drogę na szczyt wybrałyśmy od strony Pasterki (z powrotem weszłyśmy na żółty szlak), a nie tak jak większość od strony Karłowa poprzez pokonanie 665 schodów.

Szczeliniec

Na szczycie znajduje się schronisko z ławkami na "tarasie widokowym" oraz parę sklepików z pamiątkami. Po małej przerwie ruszyłyśmy na największą atrakcje tego dnia na labirynt skalny (płatny 6zł). W labiryncie można było zobaczyć formy skalne, które przypominały: Wielbłąda, Słonia, Wiewiórkę czy symbol tych gór Małpoluda.

Szczeliniec

Droga prowadzi nas przez liczne korytarze mające specyficzny mikroklimat, w niektórych miejscach tj. Piekiełko, gdzie śnieg utrzymuje się nawet do lipca. Na trasie było wiele punktów widokowych skąd można było podziwiać wspinających się wspinaczy (niestety nie było nam to dane). Zwiedzanie Szczelinca zakończyłyśmy w Karłowie. Dalej obchodząc niebieskim szlakiem Mały Szczeliniec do połączenia z czerwonym, (który wiódł drogą leśną) do Stroczego Zakrętu, gdzie do Radkowa zeszłyśmy niebieskim szlakiem. Trasa zajęła nam około 9 godzin. 
Ps. Dziewczyny mam nadzieje że mi wybaczycie!

Wtorek
Minął nam pod znakiem Białych oraz Błędnych skał.
W Białych skałach wytyczyłyśmy sobie kółeczko zrobione z żółto-zielono-niebieskiego szlaku raptem około 3 godzin ale jakich! Najpierw przechodziłyśmy lasem przy Białych Skałach (rzeczywiście skały o białawym zabarwieniu) z licznymi punktami "Geo Atrakcjami".

Białe Skały

Na trasie znajdowały się liczne kładki, aby nie zejść ze szlaku oraz aby się nie ubrudzić bo część terenu zajmują tereny podmokłe lub torfowiska. Zaś wracając w stronę parkingu szłyśmy urokliwym niebieskim szlakiem prowadzącym wierzchołkami skał przez liczne punkty widokowe.

Chyba nie okłamię mówiąc, że ta trasa najbardziej się nam spodobała z całego naszego wyjazdu.

Do Błędnych Skał stwierdziłyśmy, że podjedziemy bezpośrednio samochodem (wjazd był o pełnej godzinie, a zjazd o wpółdo koszt 10zł) Wejście na teren Błędnych skał kosztował 6zł. Skalny labirynt można powiedzieć, że przebiegłyśmy prze zbliżającą się burzę, a także turystów, którzy deptali nam po piętach.

Błędne Skały

Niestety szybko się szokowałyśmy że labirynt okazał się bardzo fajny, ale też bardzo krótki przejście jego zajęło nam tylko 30 minut. Kolejną atrakcją w tym dniu było Muzeum Zabawek w Kudowie. Zabawki, które się tam znalazły pochodziły z całego świata. Znalazłyśmy zabawki odstraszające zimę, zabawki wykonane z konopi, liny, słomy, a ze znanych nam zabawek znalazłyśmy misia Koralgola oraz pingwina Pik Poka.

Kudowa Zdrój - Muzeum Zabawek

Środa
W tym dniu zwiedzałyśmy atrakcje tego regionu pojechałyśmy do Wambierzyc, Osówki, Srebrnej Góry oraz Kłodzka. Pierwszym naszym przystankiem było miasto pielgrzymkowe - polskie Jeruzalem - Wambierzyce. Znajduje się tam Sanktuarium Matki Bożej Wambierzyckiej, zespół kalwarii oraz ruchoma szopka, która składa się z 800 figur. 
Z Wambierzyc pojechałyśmy do Osówki by tam przejść trasą ekstremalną podziemne miasto Riese, które miało być tajną kwaterą Adolfa Hitlera.

Osówka - Podziemne Miasto

Ekstremalna część zajęła nam około 10-15 minut polegał to na przepłynięciu małego kawałka łódką, a potem przejściu po wąskich deskach do punktu zbiórki. Jedynym plusem tego było ukazanie jak nasz błędnik szaleje w czasie poruszania się po wąskich kładkach nad wodą. Czas zwiedzania tego kompleksu wyniósł około 1,5 godziny. Zdążyłyśmy zmarznąć, gdzie na zewnątrz było bardzo ciepło.

Do twierdzy w Srebrnej Górze trafiłyśmy w ostatniej chwili (czyli godzinę przed zamknięciem) niestety nie udało nam się jej zwiedzić z przewodnikiem, ale udało się wejść na jej teren i nawet zobaczyć wystrzał z broni czarnoprochowej.

Srebrna Góra - Twierdza

Twierdza jest w czasie remontu więc w przyszłości na pewno ją jeszcze raz odwiedzimy.

Czwartek
Miałyśmy jechać do Jaskini Niedźwiedziej, ale przez dalekie terminy rezerwacji nie udało się nam. Dlatego oddałyśmy się relaksowi.

Piątek
Z samego rano pojechałyśmy do Czermnej, aby wejść do kaplicy czaszek.Koszt wejścia na obiekt 5 zł, sama kaplica nie jest duża, ale czaszki oraz kości robią wrażenie. We wnętrzu oraz sklepieniu kaplicy znajduje się około 3 tyś. czaszek i kości dodatkowe 20-30 tysięcy leży pod kaplicą. Pod koniec zwiedzania wolontariusz otwiera właz do piwnicy by każdy zobaczył że pod kaplicą też leżą szczątki ludzkie. Niestety w środku nie można było robić zdjęć dlatego wszystkich chętnych odsyłam do stronyhttp://bi.gazeta.pl/im/4/10067/z10067004Q,Wnetrze-Kaplicy-Czaszek.jpg

Dalsza część dnia zapowiadał się jeszcze lepiej, gdyż na naszej trasie pojawiło się Skalne Miasto w Teplicach nad Metują. Koszt wejścia 14zł można płacić w złotówkach. Trasa zwiedzania mierzy około 6 km czyli około 2 - 3 godzin zwiedzania.

Czechy - Skalne Miasto Teplice

Pierwszym punktem zwiedzania było dostanie się na punkt widokowy, gdzie trzeba było pokonać około 600 schodów. Wejście męczące ale widoki bardzo fajne.

Czechy - Skalne Miasto Teplice

Z Teplic obrałyśmy kierunek na Karpacz, gdzie do zdobycia miałyśmy Śnieżkę. Udało nam się znaleźć bardzo fajny nocleg w cenie 30 zł za noc. Pewnie wrócimy tam w przyszłości gospodyni bardzo miła, a pokoje bardzo fajnie urządzone.

Sobota
Wyruszyłyśmy około godziny 8-9 w kierunku Śnieżki szłyśmy czarnym szlakiem do połączenia z czerwonym, droga była długa i męcząca :). Męcząca ze względu na schody ułożone z kamieni oraz zrobiony deptak. Mimo że to był początek wakacji to czułam się jak na Giewoncie wszędzie pełno ludzi jedyna różnica to że było tam więcej miejsca.

Karpacz - Śnieżka

W schronisku swoją bazę ma instytut meteorologiczny IMGW - jeszcze dwa lata temu można było ją zwiedzić niestety my miałyśmy pecha. Wydawało by się że jak instytut to na pewno będzie aktualna pogoda podawana, niestety w tym także się myliłyśmy.

Karpacz - Śnieżka

Dodatkowym minusem była najdroższa toaleta w Polsce - ponieważ kosztowała aż 3 zł. 
Ciekawe czy deski były pozłacane, a z podłogi można by było jeść, ale tego się nie dowiemy. Osoby które chciałyby się dowiedzieć to muszą zainwestować w taką podróż. Z Karpacza pojechałyśmy w stronę Wrocławia, gdzie zwiedziłyśmy Japoński Ogród. 
Ogród położony jest w okolicach fontanny multimedialnej, nie jest duży ale ma w sobie to coś. Staw, a w nim pływające ryby, różne mosty, ścieżki. Polecam każdemu kto chcę zaznać chwile spokoju.

Wrocław - Ogród Japoński

Po wyjściu z ogrodu załapałyśmy się na kolejny pokaz fontanny multimedialnej. Muszę przyznać że w dzień nie robi takiego wrażenia jak w nocy. Chwile po pokazie poszłyśmy do auta coś zjeść (Sałatkę z kurczakiem i cebulkami). Około godziny 21 poszłyśmy na kolejny pokaz już pokaz był fajniejszy woda, światło i dźwięk.

Wrocław - Multimedialna Fontana

Ale to dopiero przed nami była największa atrakcja tego wieczoru. Specjalny pokaz o godzinie 22, który jak się okazało trwał około 22 minut. Wszystkim co przez weekend będą we Wrocławiu polecam zostanie na takim pokazie.

Poniżej dłuższa część pokazu: http://youtu.be/YkQ-M2sQfDs?t=2m15s

Nasz wyjazd zakończył się koło godziny 3:00.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz