Rozwijane Menu

09 sierpnia 2013

Babia inaczej

Myśląc o Babiej Górze (Diablaku), myśli się o podstawowych trasach wiodących z przełęczy Krowiarki, z Markowych Szczawin czy może z Perci Akademików, no i jeszcze od strony Małej Babiej. Ja sama ileś razy wchodziłam na nią tymi szlakami. Gdy jechałyśmy do Suchej myślałyśmy tylko aby iść na szlak tam gdzie nie będzie ludzi, gdy usłyszałyśmy od p.Tadka (gospodarza z Suchej) że idziemy na Babią to po głowach chodziło nam jedno zdanie: "znowu ta Babia"...
A jednak może tym razem miało być inaczej...?
Wyruszaliśmy o 7:30 - tym razem nie kierowaliśmy się w stronę Zawoi tylko do Orawskiej Polhory położonej na Słowacji. Po niecałej godzinie docieramy do schroniska w Slanej Vodzie skąd wyruszamy na szlak. Trzymamy się żółtego szlaku, który prowadzi bezpośrednio na Babią, czas przejścia to około 3:30h (zobaczymy jak będzie z nami ponieważ tego dnia jest około 30 stopni).
Po przejściu kawałka drogi (polną drogą oraz asfaltem) docieramy do punktu skąd możemy podziwiać wyłaniające się za chmur Tatry. Dalej, chowając się przed prażącym słońcem idziemy lasem gdzie przechodzimy przez malowniczy mostek.
Za mostem czeka nas mały wysiłek, najostrzejsze podejście. W tym upale ciężko nam złapać oddech, ale po krótkim czasie docieramy do miejsca postojowego z kawałkiem cienia - jest super!
Od tego momentu jest już "luzik". Podejście całkiem przyjemne, wiedzie ścieżką ułożoną z kamieni. Ciekawostką jest, że na całej tej trasie są 3 szałasy gdzie można się schować przed deszczem czy słońcem, a także odpocząć. W dwóch miejscach można sobie uzupełnić zapas wody co jest przydatne w taką pogodę.
Cel już w zasięgu wzroku z tej strony jakże inny od znanego nam np. z Krowiarek.
Docieramy na szczyt, a tam co? Tradycyjny obraz - tabuny ludzi (aż dziwne bo dzisiaj na całym szlaku minęliśmy tylko koło 20. Reszta najwyraźniej dotarła "tradycyjnymi" drogami).
Widoki na górze super, teraz szybki energetyczny posiłek, parę zdjęć i lecimy dalej.
Na szczycie spotkaliśmy nawet rowerzystów!
W tym dni Babia przyjęła nas naprawdę łaskawie... delikatny wiaterek na szczycie, cały czas słońce poza tym bardzo dobra widoczność.
Ostatnie spojrzenie na Diablaka i lecimy w stronę małej Babiej.
Zapomniałam jak wygląda szlak ponieważ ostatnio co rusz jak byłam na Babiej to był śnieg, a teraz piękna droga, mnóstwo kosodrzewiny no i ludzie.
Standardowo na Małej Babiej tłumów już nie było ponieważ większość turystów obiera sobie za cel tylko zdobycie królowej Beskidów.
Wracając czerwonym szlakiem znalazłyśmy kałuże, gdzie można było dostrzec sporo kijanek, ale nasz wzrok przykuł "żywy-trup" salamandry. Czemu żywy trup? Salamandra odpoczywała, ale jak tylko coś zakłóciło spokojną taflę kałuży to przepływała w inne miejsce i znów zastygała w bezruchu. 
Końcówka czerwonego szlaku prowadziła niestety asfaltem. Na szczęście widok jaki mieliśmy z parkingu rekompensował wszystko.

Podsumowując:
Trasa przejścia: Slana Voda (żółty) - Babia Góra (czerwony) - Mała Babia (czerwony) - Slana Voda;
Długość trasy: 18 km
Pogoda: Super aż za nadto (powyżej 30 stopni);
Ilość ludzi spotkana na szlaku: bardzo mała.