Rozwijane Menu

06 stycznia 2014

No to gdzie idziemy? Trzy kopce, trójna, a Potrójna!

Wyjazd na POTRÓJNĄ, choć wg Hani na Trzy Kopce (wbrew pozorom Potrójna, a Trzy Kopce to dwa różne miejsca - oba w Beskidach!).
Startujemy z Sosnowca po godzinie 20:00.
Tradycyjnie już nie obyło się bez przygód. Na wstępie okazało się, że rura wydechowa Leszka (od dłuższego czasu wiemy, że musimy wymienić) jest w gorszym stanie niż myślałyśmy! Kawałek rep-sznurka okazał się być niezbędny! Szybkie podwiązanie i jeździmy tak do dziś.
Do Przełęczy Kocierskiej (skąd zaczynał się nasz czerwony szlak) dojechałyśmy o po godzinie 22:30. Szybkie przepakowanie i już stoimy na rozwidleniu szlaków. Nadzień dobry przywitał nas deszcz. Całe szczęście tylko chwilowy. Ku naszemu zdziwieni do bacówki (w której czekała reszta ekipy) wg oznaczeń szlakowych jest 1h25’. Pomimo ogromnej mgły na górze udaje nam się dotrzeć do celu w 50 min. Dobrze, że czekał na nas Bartek z Biszkoptem (labradorem) bo pewnie nie byłoby tak łatwo trafić do chatki.
Zostałyśmy gorąco powitane przez dobrze nam znanych ludzi swoich (w postaci Doroty, Edyty,Arka, Tureckiego i Bartka. Później dołączył jeszcze Adam) i obcych. Reszta ekipy kimała już na dobre. Posiedzieliśmy, pośpiewaliśmy i poszłyśmy szukać wolnego kawałka podłogi. Hania miała zarezerwowane miejsce przez Edytę, a nam udało nam się znaleźć „prywatny apartament na poddaszu” jak to Beata określiła taki “kurnik” w kształcie trójkąta prostokątnego o szerokość 1,5 m wysokość 60 cm, ja spałam przy kącie prostym, a Beata przy ramieniu więc nie miała za wiele miejsca. W pozycji horyzontalnej było naprawdę spoko! Wytłumione od chrapiących wokół i odizolowane od podłogi (niestety nie mamy zdjęcia więc musicie włączyć swoją wyobraźnię)!

Rano zaś świeciło cudne słońce. Razem z Martą, Bogdanem, Hanią, Bartkiem i Biszkoptem poszliśmy zjeść śniadanie na łonie natury wygrzewając się w ciepłych promieniach słonecznych.


Po śniadaniu spakowaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Zasadniczo wszyscy w jednym kierunku (Kocierz, bo tam były wszystkie samochody) tylko innymi drogami. My z Hanią wybrałyśmy szlak czerwony w stronę schroniska na Leskowcu, następnie miałyśmy iść zielonym wprost do auta (3h30). 

Szlak zielony okazał się być bardzo malowniczy! Naprawdę polecamy każdemu. Przy dobrej widoczności ma się pogląd na Tatry (widoki podobne, a nawet lepsze od widoków na Laskowcu), Babia Góra w zasięgu ręki, Pilsko,Skrzyczne i wiele innych. 

Po drodze znalazłyśmy fajną bazę noclegową z panoramą na Babią. Poprosiłyśmy ładnie chatkowego o wodę i przygotowałyśmy sobie w pięknej scenerii obiad (czyt. zupki instant + bułki+ herbata) . Było pysznie! W tym momencie do szczęścia nie brakowało mi nic. 

No nic ale trzeba było się zbierać do samochodu. Pożegnałyśmy to miejsce z myślą że jeszcze kiedyś tam wrócimy.

Trasa od rozwidlenia szlaków miała nam zająć 3h30, a my ciągle szłyśmy, szłyśmy i szłyśmy…. końca nie widać, a my ciągle idziemy… eh… Summa summarum trasa zajęła nam ponad 5h30’. Z ciekawym podejściem na sam koniec. I wcale nie szłyśmy wolno! 

Naszą wędrówkę skończyłyśmy o 18:20.
Mimo wszystko warto było!
Trasa przejścia: Kocierz - Potrójna - Rozstaje pod Młada Horą - Gibasówka - Kocierz
Ilość pokonanych km: 20
Skład ekipy: Beata, Sonia, Hania








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz