Rozwijane Menu

11 stycznia 2016

Lodowisko w Tatrach - śmigamy na Czarny Staw Gąsienicowy :)

Od dłuższego już czasu myślałyśmy o wyjeździe w Tatry, ale jakoś  nie było możliwości zrealizowania celu. W końcu pojawiła się okazja by gdzieś pojechać – Nowy Rok. Na cel obrałyśmy okolice Murowańca bez ściślej ustalonego celu. Niestety 1-szego  stycznia się nie udało i całą naszą wycieczkę przeniosłyśmy na 2 stycznia. Wystartowałyśmy wcześnie lub późno w zależności jak na to patrzeć bo o 5:20 choć planowałyśmy przed 5. Niestety we wcześniejszym wyjeździe przeszkodził nam Popo (papuga), który postanowił pobawić się w berka okupując gęstą choinkę  (zamknięcie go w klatce zajęło ponad 20 minut!.  Drogę do Zakopanego z racji wczesnej godziny  pokonałyśmy w niecałe 3 godziny. Zaparkowałyśmy koło ronda w Kuźnicach (koszt 20 zł) i po w miarę szybkim ogarnięciu się wyruszyłyśmy w stronę szlaku.
  Z pomocą pokonania 2 km asfaltowej drogi przyszedł kierowca taksówki proponując przejazd za 3 zł od osoby. Żal było nie skorzystać – trza oszczędzać nogi ;P ! Naszą wędrówkę rozpoczęłyśmy o 8:45 kierując się w stronę hali gąsienicowej (żółty szlak).

Temperatura tego dnia zdecydowanie nie zachęcała do opuszczenia zagrzanego, do przyjemnych 22 stopni, samochodu. Termometry wskazywały niebywałe  16 stopni na minusie!. Trzeba przyznać, że nieco dziwne jest uczucie zamarzniętych policzków i zimnych, skostniałych dłoni. Szczególnie mają na uwadze nad-wyraz dziwnie ciepłe, wiosenne dni. Z drugiej zaś strony śmiało można powiedzieć, że zakosztowałyśmy w końcu zimy - jednak niesamowite uczucie! Choć do pełni szczęścia brakowało śniegu.... Musiałyśmy się przyzwyczaić do panujących warunków  dlatego przyśpieszyłyśmy kroku aby się rozgrzać Na hali porobiłyśmy zdjęcia ciekawych formacji mroźnych. 


Im wyżej tym trudniej - szlak stawał się coraz bardziej oblodzony i trzeba było uważać. Dlatego nie dziwie się ostatnim wypadkom, które miały miejsce w Tatrach. Chwila nieuwagi i jedziesz w dół. A my do pokonania miałyśmy podejście, które składało się ze stopni skalnych lub drewnianych.

Poza srogim mrozem trzeba jednak wspomnieć o przepięknej pogoda, które zdecydowanie nam dopisywała: czyste niebo i wstające słoneczko, które powoli rozświetlało okoliczne szczyty.

Odcinek do przełęczy między kopami udało się pokonać w dość szybkim tempie (nasz szlak był pusty). Dopiero w tym miejscu zauważyłyśmy ile tak naprawdę osób idzie w to samo miejsce co my.

Już z tłumem dotarłyśmy do hali Gąsienicowej, z której postanowiłyśmy podejść nad staw. Droga ta nie była już tak oblodzona jak poprzednia, ale wchodząc na nią od razu można było poczuć zdecydowanie niższą temperaturę.

Czarny staw Gąsienicowy był zamarznięty, a przez niego wiodła wydreptana droga na Zawrat. Tu zdecydowałyśmy zakończyć naszą wycieczkę. Z różnych względów. M.in. także ze względu na ogromną liczbę ludzi wybierającą się zarówno na Zawrat jak i na Karb i Kościelec. Niestety niektórzy z nich nie byli do tego przygotowani (ale towarzystwo miało odmienne zdanie). Przed godziną 12-stą zawitałyśmy w Murowańcu aby chwilkę odpocząć i coś przekąsić. Spędziłybyśmy tam mniej czasu, ale czekałyśmy na zupę dla Sonii (ja swoją dostałam, a ona musiała czekać na podgrzanie). Jak tylko uzupełniłyśmy swoje brzuchy, zaczęłyśmy schodzić w dół.
Od przełęczy między kopami poszłyśmy niebieskim szlakiem. Szlak był przyjemny i prosty ☺ I jakoś tak szybko udało się zejść. W Kuźnicach ponownie skorzystałyśmy z okazji i taksówką zjechałyśmy na dół (koszt 3 zł/osoba). Chwile po 14 siedziałyśmy już w aucie ☺.
Przed nami droga do domu i... korek. Korek, który tworzył się od bramek w Krakowie Balicach, a ciągnął do Zakopanego - żyć nie umierać. Na szczęście niemal każdy smartfon ma nawigację. Dzięki mapie udało nam się ominąć najgorsze odcinki jadąc wsiami. Nie zmienia to jednak faktu, że był to jeden z najdłuższych powrotów z Zakopanego...

Kosztorys wyjazdu:

  • paliwo 50 zł
  • parking 20 zł
  • transport busik - 3 zł/os = 12 zł
  • obiad w schronisku (2 zupy) = 27 zł
To co było straszne: Ratownicy TOPR już od świąt apelują aby nie wychodzić w nieprzygotowanym w góry, że szlaki są oblodzone. Na trasie można było zobaczyć kobiety w kozaczkach lub w botkach z zupełnie płaską podeszwą, a mężczyzn w adidasach...

Mapa trasy: