Rozwijane Menu

23 marca 2018

Galińska przygoda

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, gdzieś w głębi Warmińskich lasów, w zakolu rzeki Pisy Północnej, wśród bobrzych żeremi, z pałacem i bez księżniczki.... znajdują się Galiny. Nasza ulubiona wiocha do której wybrałyśmy się na przedłużony weekend:)
Pogoda, jak widać na załączonych obrazkach, wyśmienita -8 i słońce. Co prawda trochę wiało chłodem, ale nie przeszkadzało nam to w eksplorowaniu Galińskiego lasu.
Nasi gospodarze oprowadzili nas po okolicy.
Powspominaliśmy nasz spływ kajakowy Pisą Północną.
Jak to 5 osób walczyło by wyciągnąć kajak spod powalonego drzewa, dokładnie tego z wiszącymi soplami lodu. Nurt w tym miejscu był naprawdę silny!
 
Spacer był pełen przygód. Gospodarze zapewnili nam moc atrakcji takich jak przejścia pod/nad drzewami, przedzieranie się przez krzaki, podejścia/zejścia po stromym zboczu.
Ale w połowie czekała nas niespodzianka - przejście po powalonym drzewie nad wodą :)
Ze względu na mieszkańców okolicy Pisy Północnej (bobry) poszliśmy na mały rekonesans - poszukiwanie bobra.. a nuż kopnie nas ten zaszczyt i uda się jakiegoś zobaczyć?
 
Niestety :( Nie udało się, ale za to zobaczyliśmy żeremia bobrów i "obraz" świadczący o tym, że faktycznie tam bywają.
 
Pośrodku malowniczego lasku z jeziorkiem, znaleźliśmy miejsce na ognisko. W końcu nasz szef kuchni mógł przyrządzić swój specjał  czyli BURGERY RYBNE. Na samo wspomnienie ich smaku zaczynają pracować ślinianki. 
Stanowisko naszego "MasterChef'a" :)
Wiejący wiatr nie pomagał w rozpaleniu ogniska. Całe szczęście wytrwała Beata nie poddawała się i dzięki temu było na czym przygotować strawę.
 
W tzw. między czasie oczekiwania na burgery, biegaliśmy po lesie żeby się nieco rozgrzać. 
I jeszcze raz... burgery rybne z płotek, na swojskim chlebie, omaszczone sosem koperkowo-czosnkowym. Smakowało dokładnie tak jak wyglądało. Wyśmienicie!
Na zakończenie czekała na nas wisienka na torcie. Nagrzana sauna, która po całodniowym przemarznięciu miała zbawienny wpływ na nasze samopoczucie :) Nawet nie wiemy kiedy minęły nam te 4 godziny spędzone w środku. Jedno wiemy - za szybko!
 
Kolejnego dnia poszliśmy zwiedzić Folwark Galiński gdzie obecnie mieści się hotel, stadnina konna i sauna w której to byliśmy wczoraj.
Miejsce to jest niesamowite - moim zdaniem każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
 
Tereny tego kompleksu są ogromne - jest co robić.
Na zakończenie widok na naszą saunę i zamarznięty staw po którym to dziewczyny szalały dzień wcześniej. 
Niestety to co dobre szybko się kończy i po jakże dobrze spędzonym czasie musieliśmy wrócić do szarej rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz