Szybciutko rano cofamy się do Skogaru (nasz nocleg był kilka kilometrów od niego).
W Skogarze idziemy zobaczyć jeden z największych wodospadów Skogafoss. Wodospad robi wrażenie, dlatego idziemy go zobaczyć jeszcze od góry (prowadzą specjalne schody) , tam okazuje się że jest szlak trekkingowy w stronę Þórsmörk (do którego nie udało nam się dojechać, szlak ok 7h)
Może się powtarzam, ale widoki naprawdę są super! Po ok 3 godzinach dreptania zawracamy w stronę parkingu, gdzie robimy popas. (Koło parkingu znajduje się pole namiotowe 1500 koron za noc ok 45 zl).
Zadowoleni jedziemy na kolejną dzisiaj atrakcje -rozbity na plaży samolot Dakota. Jeżeli chcecie możecie sobie darować! Samolotu za chwilę i tak nie będzie turyści go zdemolują, a szlak wynosi 7 kilometrów i idzie się szutrową droga (nic na niej nie ma i nie liczcie na toaletę). Zdecydowanie nie jest to „top 10”.
Kolejna atrakcją zaliczająca się do TOP – półwysep Dyrholaey z „mini” latarnią morską, super widokiem na czarną plaże, maskonurami, których nie widzieliśmy oraz potężnym łukiem skalnym. Rzeczywiście top!
Dalej jedziemy na plażę REYNISFJARA, która zaliczana jest do dziesięciu najpiękniejszych plaż świata. Długa, z czarnym piaskiem.
Na plaży znajdują się także skały Reynisdrangar, (bazaltowe) które przy przypływie są niedostępne.
Uwaga na tej plaży na fale! Które potrafią się pojawić z znikąd i wciągnąć człowieka do wody.
Zmęczeni, myślimy o noclegu, ale jeszcze po drodze zaliczamy dwie atrakcje: pole mchu (już teraz oznaczone)
oraz super kanion FJAÐRÁRGLJÚFUR, który polecamy wszystkim wybierającym się do Islandii. Kanion krótki ale robi wrażenie.
Idziemy spać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz