Rozwijane Menu

24 lutego 2014

W końcu – 9 Biwak Zimowy „N.P.M.”

Biwak zimowy organizowany przez magazyn n.p.m. chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Niestety wcześniej nie było mi on dany ponieważ albo się nie dostałam albo przegapiłam termin wysłania zgłoszenia. Dostałam meila z informacją że jadę na biwak :) Super!!! Lecę do Sonii i mówię że dostałam wiadomość i że też na pewno dostała… Sonia sprawdza. Też dostała wiadomość… nieco innej treści – nie dostała się. Została jedynie wpisana na listę rezerwową.
Wszędzie jeździmy razem , a teraz miało się to nie udać? O nie!!! Napisałam e-meila do redakcji i jak się później okazało jak tylko zwolniło się miejsce to Sonia wskoczyła. No to jedziemy razem :)

Piątek:
Piątek godzina 9:00… no to ruszamy. Jedziemy do Sidziny skąd kierujemy się czarnym szlakiem do schroniska na Hali Krupowej. Jak na biwak zimowy to pogodę mieliśmy iście wiosenną – znikoma ilość śniegu była co najmniej przygnębiająca! Przy schronisku widzieliśmy pierwsze namioty. Reszta dopiero się rozkładała lub szukała miejsca aby się rozbić. My miałyśmy utrudnione zadanie ponieważ już brakowało miejsca prostego. Dlatego znalazłyśmy mały kawałek (idealny dla nas) i zaczęłyśmy usypywać śniegiem platformę, na której to mogłyśmy rozbić namiot.
Dzięki nam śladu śniegu nie było w promieniu kilkunastu metrów od „obozowiska”. Platforma pod namiot była naprawdę pancerna :) Postawiłyśmy namiot. Zjadłyśmy, odebrałyśmy zestaw startowy (identyfikator, multitool leatherman, chusta wielofunkcyjna n.p.m. i czapka Optimus) i trzeba było się przyszykować do początku zajęć, które miały się zacząć o godzinie 16:00.Zaczęliśmy od zajęć teoretycznych – fotografowanie zimą gdzie dowiedzieliśmy się że możemy sobie pożyczyć do testowania aparaty (ja testowałam PEN i OM-D), a to wszystko dzięki firmie Olympus. Kolejno mieliśmy bardzo interesującą rozmowę z pokazem slajdów odnośnie skarpet marki Nordhorn (takie też skarpetki otrzymaliśmy), oraz zajęcia teoretyczne z pierwszej pomocy.

Po wstępnych informacjach przyszedł czas na spacer. Pierwotnie miał się odbyć na rakietach ale brak dużej ilości śniegu uniemożliwił to dlatego poszliśmy po prostu na spacer do kapliczki na Okręglicy, tam szybkie zdjęcie i powrót na ognisko z kiełbaskami… mniam. Dotlenieni, pojedzeni poszliśmy na spotkanie z fotografem Marcinem Dobasem. Gorąco polecamy!!! Oglądaliśmy bardzo fajne zdjęcia z Nowej Zelandii :) Część z nich można znaleźć na stronie: Strona Marcina Dobasa
Spać poszliśmy koło 1 w nocy.

Sobota:
Pobudka z samego rana szybkie śniadanie i bierzemy się do roboty, przed nami dzień pełen wrażeń:
biwak awaryjny, gotowanie zimą, posługiwanie się rakami i czekanami, pierwsza pomoc, podstawy szkolenia lawinowego, terenoznawstwo.

Niestety pogoda w tym dniu nie zapowiadała się najlepiej. Od samego rana mgła, mżawka na przemian z deszczem. Z racji paskudnych warunków zrobili nam zajęcia teoretyczne z GPSów, a później zajęcia jak dobrać aparat, akcesoria do danych warunków, o czym trzeba myśleć jadąc w dane miejsca. To była naprawdę garść cennych informacji przygotowanych przez Dobasa. Chwila przerwy na przygotowanie się do wyjścia w teren i ruszamy.
Nam trafiła się grupa, która w pierwszej kolejności poszła na zajęcia biwakowania w terenie. Na zajęciach jako pierwsi robiliśmy schronienie mieliśmy na tyle dobrze że mieliśmy najwięcej śniegu:) Pozostałe grupy miały tylko to co zostawiliśmy lub nie zdążyliśmy użyć. Jamki za pomocą śniegu i gałęzi spełniały swoją role idealnie :)

Dodatkowo montowaliśmy na szybko biwak za pomocą foli NRC i śniegu oraz gotowaliśmy wodę na wspólne jedzenie liofilizata. Po około 1,5-2 godzinach zamieniliśmy się i poszliśmy na zajęcia z posługiwania się czekanem, zakładaniem raków koszykowych, pół-automatów, automatów oraz udzielenia pierwszej pomocy.

Po zajęciach zmarznięci poszliśmy na obiad odtajać.
Pojedzeni poszliśmy na drugą część wykład odnośnie lawin, zajęcia z detektorami i sondą lawinową nie były nam dane ze względu na brak śniegu ale zostało to wszystko wytłumaczone. Na koniec ostatnie zajęcia z mapami, wyznaczaniem azymutu oraz posługiwanie się GPSm (musieliśmy znaleźć baton w lesie- oczywiście znaleźliśmy). Jak już wszyscy zakończyli zajęcia to organizatorzy zaprosili nas na zewnątrz gdzie mieliśmy pokaz plecaka z ABSm oraz w jaki sposób możemy wzywać pomoc w górach (odpalili flare oraz race).

Na zakończenie dnia mieliśmy spotkanie z Adamem Bieleckim, który opisał nam swoją górską przygodę. Spać poszłyśmy gdzieś po 1.



Niedziela:
Rano szybkie śniadanie gdzie wybieraliśmy zdjęcia do konkursu fotograficznego a także do omówienia ich przez Marcina Dobasa (dawał cenne informację odnośnie zdjęć oraz kadrowania).
W godzinach 10-13 mieliśmy grę terenową, która okazała się egzaminem z całego wyjazdu. W grupach musieliśmy odpowiedzieć z zakresu fotografii, zrobić odpowiednie zdjęcie, założyć raki, prawidłowo upaść z czekanem, udzielić pomocy, zbudować biwak, posłużyć się GPSm, zagotować wodę oraz odpowiedzieć na pytania związanych z magazynem n.p.m.. Na każde z zadań mieliśmy 10 minut, niestety mimo wielkich chęci nie wygraliśmy.
Na zakończenie całego biwaku zrobiliśmy wspólne zdjęcie, oraz odbyło się wręczenie nagród oraz prezentów dla wszystkich biwakowiczów. Ja otrzymałam rękawiczki oraz butelkę aluminiową, a Sonia bluzkę.


Biwak załączyłyśmy koło godziny 15:00. Spakowałyśmy się zaczęłyśmy kierować się w stronę samochodu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz