Rozwijane Menu

30 kwietnia 2015

Pod prąd na krokusy...

W końcu się udało!
Zniechęcone kiepskimi prognozami pogody odpuściłyśmy pierwszy planowany wypad na krokusy (który miał się odbyć 19. kwietnia). Jak się okazało była to słuszna decyzja ponieważ tego dnia nad Chochołowską zawisły chmury, a polanę pokryła kolejna warstwa śniegu.
Ostatecznie pojechałyśmy w minioną sobotę. Była to bardzo dobra decyzja! Na polanie byłyśmy jakoś po godzinie 16:00 :D …dlaczego tak się stało? Otóż – w piątek od godziny 22:00 do 6:10 rano siedziałyśmy w kinie na „nocy z Hobbitem”. Niby mogłyśmy jechać od razu po kinie, ale jeszcze trzeba było samochód wymienić na bardziej ekonomiczny i suma summarum podjechałyśmy do domu co by się trochę przespać i zregenerować.
Do Chochołowskiej dojechałyśmy chwilę przed 15:00. Ogarnęłyśmy się, przebrałyśmy buty i ruszyłyśmy. Cóż – w godzinach popołudniowych, jak łatwo się domyślić, wszyscy zmierzali w kierunku przeciwnym niż my.

22 kwietnia 2015

Rowerowo po Jurze

Miały być krokusy… - wyszły rowery. O tym, że miałyśmy pojechać na krokusy możecie przeczytać w następnym poście :)
 Żeby nie nudzić się zbyt bardzo, postanowiłyśmy wyciągnąć rowery i pierwszy raz po zimie zrobić kilka kilometrów. Pozostaje pytanie „dokąd pojechać?”Beata wymyśliła żeby pojechać na jurę. Pojeździć po lesie i przy okazji odwiedzić „stare śmieci”.

Odkurzyłyśmy rowery, dokręciłyśmy śrubki, napompowałyśmy koła i ruszyłyśmy do samochodu.
Pojechałyśmy do Podlesic do Trafo Base Camp, gdzie zostawiłyśmy samochód. Przywitałyśmy się to tu, to tam i za namową Marcina pojechałyśmy w stronę Bobolic. Bez konkretnego planu. Wiedziałyśmy, że mamy jechać tak długo przed siebie jak się da :) Bo przecież „trudno jest się tam zgubić”. 
Faktycznie drogi znane więc przyjemnie się jechało. Pomimo uporczywego piachu jakoś dawałyśmy radę. Ostatecznie udało nam się dojechać do Bobolic.